Codzień, codzień ulicą w dół Oczy szybko błąkają się po ścianach Odwracam głowę gdy pęka szkło Kocham te miejsca ich dźwięk To moja, krwawa czerwień ceglanych murów W kontraście z błękitem mundurów Śmiejąc im się w twarz zaczynam widzieć Nie lękam się miejsca i słów Czuję się odprężony i silny bo wiem Na co stać to miejsce i na co stać mnie Moja specjalność to dzikie kłopoty Zgrabne tyłeczki wpatrzone w niebo Nie lękam się Bo wiem Na co stać mnie Razem z ulicą tworzymy rodzinę Stalowy pręt mocno ściskam w dłoni O każdy dzień znów muszę się bić Ulica jest zbyt piękna żeby zginąć Co druga brama skazana na śmierć Dzieciaki dla których piłka jest matką Nadejdzie czas gdy wypróbują broń Nie lękam się Bo wiem Na co stać mnie!